Choć doznania pozazmysłowe (ang. ESP – Extrasensory Perception) i radioastronomia pozornie należą do dziedzin bardzo odległych, to niespodziewanie połączył je kosmos, a dokładniej lokalny czas gwiazdowy (ang. LST – Local Sidereal Time).
W 1931 roku Karl Jansky, amerykański inżynier, pracujący dla Bell Laboratories, dokonał odkrycia, które uważa się za początek radioastronomii. Za pomocą skonstruowanych przez siebie anten badał sygnały pochodzące z kosmosu. Źródło każdej z docierających fal był w stanie zinterpretować z wyjątkiem jednej, zadziwiającej emisji radiowej, która pojawiała się z zaskakującą regularnością. Była ona nadal obecna, nawet po uwzględnieniu i wyeliminowaniu fal radiowych emitowanych przez Słońce i burze na Ziemi. Nie było to więc nic, co pochodziło z naszego układu słonecznego…
Czas gwiazdowy
Dokładnie, co 23 godziny, 56 minut i 4 sekundy tajemnicze fale radiowe osiągały swoje maksimum. Kiedy bliżej przyjrzał się zjawisku, okazało się, że jest to promieniowanie Drogi Mlecznej, a najsilniejsze pochodzi z jej centrum, z kierunku gwiazdozbioru Strzelca. Było to promieniowanie niezliczonej ilości gwiazd i pozostałości po narodzinach wszechświata. Od tej pory cykle te określane są jako czas gwiazdowy, który wyznacza czas obrotu Ziemi względem stałych punktów na niebie.
Czas gwiazdowy należy do czasów o charakterze lokalnym. W różnych miejscach Ziemi jest on różny. Stąd angielska nazwa LST – Local Sidereal Time. Te niecałe cztery minuty różnicy pomiędzy używanym przez nas na co dzień czasem słonecznym, a czasem gwiazdowym są skutkiem ruchu orbitalnego Ziemi dookoła Słońca.
Po latach historia zatoczyła koło, lecz w bardzo odległym od radioastronomii obszarze. Badacze ponownie natknęli się na zagadkowy fenomen badając…
Doznania pozazmysłowe
Zdalne postrzeganie (ang. RV – Remote Viewing), telepatia, telekineza i psychokineza, przewidywanie przyszłości oraz inne zdolności parapsychiczne człowieka, pomimo że wyśmiewane przez wielu naukowców, były i są nadal przedmiotem badań prowadzonych w szanowanych ośrodkach takich, jak choćby Uniwersytet Princeton i jego PEAR Lab (Princeton Engineering Anomalous Research Laboratory) – Laboratorium Badań Zjawisk Anomalnych.
Wbrew sceptykom, negującym istnienie wymienionych fenomenów, które możemy określić ogólnie jako doznania pozazmysłowe (ESP), wyniki z PEAR Lab i innych miejsc dobitnie pokazują, że takie zjawiska istnieją. Zaś ich występowanie można udowodnić za pomocą ściśle naukowych metod stosowanych podczas badań w innych „bardziej naukowych” dziedzinach.
To, co udowodniono ponad wszelką wątpliwość w trakcie badań, to przede wszystkim fakt istnienia doznań pozazmysłowych i ich niezależność od odległości pomiędzy osobą odbierającą bodźce intuicyjne, a ich źródłem. W przeciwieństwie do znanych oddziaływań fizycznych ich siła jest stała i nie zmienia się ze wzrostem odległości.
Czas gwiazdowy, a doznania pozazmysłowe
Kolejny przełom nastąpił w 1997 roku, gdy James Spottiswoode, fizyk z Laboratorium Nauk Kognitywnych (ang. Cognitive Sciences Laboratory) w Palo Alto przeanalizował dane z badań nad doznaniami pozazmysłowymi zebrane z ośrodków rozsianych po całym świecie. Badał je pod kątem korelacji mogącej wystąpić pomiędzy wszystkimi eksperymentami.
Zgromadził dane z 1468 opublikowanych prób. Ku swojemu zaskoczeniu odkrył, że niezależnie od tego, jaki efekt był badany, to jego wartość potrajała się, kiedy lokalny czas gwiazdowy wskazywał godzinę 13:30.
Aby wyeliminować ryzyko błędu, dokonał walidacji wyników za pomocą danych z kolejnych 1015 innych eksperymentów. Szczyt dla tego zestawu również pojawił się w tym samym czasie. Opracowanie obu tych analiz razem pokazało, że doznania pozazmysłowe są ponad cztery razy silniejsze w wąskim oknie czasowym trwającym nieco ponad godzinę, z centralnym punktem o godzinie 13:30 czasu gwiazdowego.
O ile w przypadku eksperymentu Karla Jansky’ego najwyższa wartość emisji radiowej występowała w samo południe czasu gwiazdowego, to w przypadku doznań pozazmysłowych mamy lekkie przesunięcie w kierunku późniejszym, kiedy środek galaktyki znajduje się tuż nad horyzontem.
Można spekulować, dlaczego tak się dzieje. Być może wtedy występuje najmniej zakłóceń albo powstają warunki wzmacniające słabe sygnały. Najważniejsze jednak jest to, że wyniki analiz wykazują jednoznacznie, iż w okolicach godziny 13:30 LST wyraźnie zwiększa się podatność człowieka na doznania pozazmysłowe i można to wykorzystać.
Analizy te, choć nie wprost, pokazują również związek człowieka z kosmosem, jego zależność od zjawisk, których obecnie nie potrafimy jeszcze zbadać, a nawet zauważyć. Nie jest to, być może, odkrywcze, jednak jest to kolejny dowód na to, że Ziemia nie jest izolowaną wyspą. idąc tym tropem, upoważniony wydaje się wniosek, że jako część tego systemu, także oddziałujemy na inne obiekty.
Praktyczne wykorzystanie odkrycia
Dysponując wiedzą o wpływie położenia środka galaktyki na ludzką podatność na doznania pozazmysłowe, możemy wykorzystać ją wielorako. Na myśl przychodzą dwa główne zastosowania.
Pierwsze jest oczywiste i nie wymaga komentarza. Otóż, chcąc zwiększyć jakość swoich doświadczeń lub w ogóle je mieć, jeśli wcześniej ich nie było, warto zaplanować sesje doznań pozazmysłowych tak, aby wykorzystać godzinne okno czasowe wokół 13:30 LST. Niezbędny w tym celu będzie jakiś zegar czasu gwiazdowego, za pomocą którego określimy właściwą godzinę w danym dniu. Tu znajduje się zegar pokazujący ten czas dla Polski. W sieci można znaleźć więcej podobnych stron, które na podstawie podanych danych geograficznych miejsca pobytu pokażą dokładny czas gwiazdowy.
Drugie polega na odwróceniu roli w stosunku do pierwszego. Ponieważ percepcja w okolicach godz. 13:30 LST jest kilkukrotnie wyższa, to można to wykorzystać to do przesłania określonej „wiadomości”, impulsu lub inspiracji do kogoś. W kontekście efektu, jaki wywołuje skupiona świadomość na rzeczywistość, uzyskujemy potężne narzędzie do kreowania zmian w życiu na Ziemi. Organizując globalne skupienie świadomości np. na idei pokoju w jednym czasie i kierując ten przekaz do wszystkich ludzi, a w szczególności do rządzących, można realnie wpłynąć na zmianę w globalnej świadomości. Takie działania są nieustannie podejmowane na całym świecie z pozytywnym skutkiem.
Rzecz jasna, każdy może tę zwiększoną podatność na doznania pozazmysłowe wykorzystać do własnych celów. Może to być np. próba kontaktu niefizycznego z bliską nam osobą.
Z pewnością kierowanie się czasem gwiazdowym w przypadku globalnej koncentracji świadomości pozwala wzmocnić efekt poprzez zaangażowanie wielu ludzi na całym świecie w jednym czasie. Jest to niewątpliwa zaleta takiego rozwiązania. Jednak w przypadku własnych praktyk nie popadajmy w przesadę. Nie traktujmy godziny trzynastej trzydzieści czasu gwiazdowego, jako jedynej właściwej do przeprowadzania osobistych medytacji. W ten sposób bowiem można stworzyć niewłaściwe przekonanie, że tylko tak uzyskamy zadowalające efekty. Każdy z nas ma swoją, wypracowaną porę na własne praktyki kiedy, w naszym odczuciu, uzyskujemy najlepsze rezultaty. Jeśli będzie ona skorelowana z czasem gwiazdowym, tym lepiej dla naszych doznań pozazmysłowych, bo jest wtedy szansa na lepsze wyniki. Jeśli nadarza się taka okazja, to warto ją wykorzystać.